Love can be ugly sometimes [Ugly Love - Colleen Hoover]

8.5.16



To nie będzie kolejna recenzja z serii "Uwielbiam książki Colleen Hoover"! To nie będzie kolejne rozpływanie się nad talentem pisarskim i doskonałością kunsztu autorki!To będzie natomiast pełne żalu przekazanie mojego szczerego zawodu. Bo wiecie z pewnością, że uwielbiam pióro Colleen Hoover i cenię ją za to, co pokazuje czytelnikom w swoich powieściach. Nie tym razem, moi mili!

W Ugly Love na warsztat została wzięta pewna brudna miłość dwojga ludzi - Tate i Milesa. Ona przeprowadza się do brata, aby rozpocząć studia i pracę w innym mieście i powoli stanąć na własnych nogach. On to zamknięty w sobie, pełen bólu pilot mieszkający naprzeciwko. Już od pierwszego spotkania coś między zaskakuje, ale droga do szczęścia nie będzie ani przez chwilę prosta.

I właśnie ta droga do happy endu niespecjalnie mnie zachwyciła. To nie tylko to, że nie mogłam zrozumieć zachowania bohaterów. Nie zawsze muszę się z nimi zgadzać. Co więcej, powinni oni podważać mój sposób myślenia i zmuszać do wyciąga jakichś wniosków. Tutaj, ich postępowanie wywoływało mój szczery sprzeciw. Mój system wartości kłócił się ze sposobem, w jaki była traktowana Tate. Bo ja na jej miejscu już dawno trzasnęłabym drzwiami i nigdy nie wróciła. Nikt nie ma prawa być traktowany, jak śmieć! Na żadnych warunkach! Miles powinien chyba złamać moje serce, tak jak to zrobił z wieloma innymi czytelniczkami. Problem w tym, że jego pełne sprzeczności zachowanie wywoływało tylko moją niechęć. Kiedy poznałam całą historię i wszystko nabrało dla mnie sensu faktycznie poczułam tragedię całej tej opowieści. Cały koszmar, który autorka zgotowała dla swoich fanów dotknął i moje serce. Jednak nie mogłam odczuć wcześniejszych momentów, które miały grać na moich emocjach. Niestety, mało mnie ta powieść nie dotknęła, a po Coollen Hoover właśnie tego się spodziewałam.

Ale nie byłabym tak rozczarowana tą książką, gdybym tylko z treścią się nie zgadzała. Tutaj samej jej artystycznej wartości nie mogłam pojąć. Wszechobecną erotykę można uznać za istotę tej powieści i nieodłączny element problemu, który przedstawia, ale dla mnie zaczęło to już zakrawać o powtarzalność i schematyczność. I naprawdę żałuję, że nie mogę uznać za dobry, rozdzierający serce pomysł, że ktoś nieumiejętność miłości zastępuje seksem. To smutny, naprawdę smuty rodzaj cierpienia. I podczas gdy wcześniej autorka zawsze zachwycała mnie formą książki i sposobem pisania, to tutaj dostajemy tylko narrację prowadzoną zarówno w teraźniejszości przez Tate, jak i w przeszłości przez Milesa. Zabrakło mi jakiegoś artystycznego powiewu tak dobrze nam znanego chociażby z Maybe someday czy Pułapki uczuć.

Może źle podchodzę do tej książki. Może te wszystkie moje emocje to objaw, że Ugly Love spełniło swoje zadanie, bo właśnie to miało mi pokazać i takie refleksje miałam wyciągnąć. Może to pokazuje, że tak naprawdę znów jestem zachwycona kolejną powieścią Colleen Hoover. Na dzień dzisiejszy jednak mówię tej książce "nie!". 

Colleen Hoover, Ugly Love, str. 338, Wydawnictwo Otwarte, Kraków, 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz